niedziela, 22 maja 2016

[003] Rozdział 3

Tak jak obiecałam, wrzucam dziś kolejny rozdział. :)

Życzę miłego czytania.


POV Narratora

Nastał ranek, Naruto powoli budził się po długim śnie. Pamiętał o czym rozmawiali wczorajszej nocy Sasuke z Kuramą. Pomimo alkoholu, który spożył i zmęczenia, wcale nie spał podczas tej rozmowy. W momencie kiedy chciał wstać by udać się do łazienki i ruszyć na poranne ćwiczenia zauważył, że nie jest sam w łóżku. I o dziwo nie był to jego brat, a Sasuke, który tulił się do niego niczym do poduszki. Z westchnieniem na ustach, wyplatał się z ramion przyjaciela i ruszył do łazienki z zamiarem wykonania porannej toalety. Po paru minutach był już ubrany, spakowany i gotowy na mały trening. Nie zwracając uwagi na otoczenie, wyskoczył przez okno i udał się do lasu, by tam poćwiczyć.Nie wiedział, że kruczowłosy wcale nie spał tej nocy.Wczorajszej nocy, gry rozmowa pomiędzy braćmi, a demonem się zakończyła, a Naruto oddał się w objęcia Morfeusza, Sasuke wziął go na ręce i zaniósł do łóżka. Nie chciał go opuszczać, więc położył się koło niego i obserwował blondyna przez resztę nocy. Gdy słońce zaczęło powoli wznosić się nad horyzont, brunet przytulił się do niebieskookiego i zaczął udawać, że śpi. Po wyjściu małego demonka, Sasuke westchnął i zwlekł się z łóżka. Choć robił to z niechęcią. Po mimo zamkniętych drzwi do pokoju i względnej ciszy, słyszał jak po apartamencie szwendają się inni. Spojrzał tęsknie na łóżko, zanim wyszedł z pokoju. W salonie powitał go raczej niespotykany widok. Na podłodze leżał Deidara, a na nim, okrakiem siedział Itachi, z dłońmi pod koszulką starszego blondyna. Sasuke tylko spojrzał na nich z uniesioną brwią i zakładając ręce na klatce piersiowej spytał się:
-Może ja was zostawię samych?- niestety, ale nie doczekał się odpowiedzi. Machnął na nich dłonią i poszedł do kuchni, gdzie siedział Saigetsu.- Może ty mi powiesz o co im poszło??- spytał wskazując na salon.
-Podobno Itachi znalazł jakiś album ze zdjęciami w pokoju Dei'a i wśród zdjęć było jedno z jakiejś imprezy zorganizowanej w Akatsuki i z tego co zrozumiałem to twój brat przegrał jakiś zakład. I teraz nie jestem pewny co jest na zdjęciu... - Sasu słuchając wyjaśnień kolegi, nalał sobie sok i zaczął go pić, gdy usłyszał ciąg dalszy wypowiedzi...
-Itachi w stroju królika, czy tańczący na rurze albo oba naraz. - i cały sok, który przed chwilą jeszcze był w ustach bruneta wylądował na blacie.
-Co?! Powiedz, że to żart?
-Dei!! Oddawaj to zdjęcie!! Myślałem, że je spaliłeś!- Doszły ich krzyki starszego Uchihy z salonu.
-Masz na myśli to ze strojem króliczka, czy może to z tańcem na rurze? Nie powinieneś się zakładać z Hidan'em, gdy wypiłeś! I nie oddam ci tych zdjęć. Będę miał bynajmniej czym cie szantażować!- usłyszeli odpowiedź właściciela zdjęć. Nagle do kuchni weszła rozczochrana, rudowłosa postać i o dziwo w dłoni trzymała jakieś zdjęcia.
-Deidara, albo oddasz mu te zdjęcia albo a mu dam twoje z najmłodszych lat. Wiesz doskonale, że nie lubię pobudek o tak wczesnej porze.- W ogóle Sasu, gdzie jest moja najmłodsza latorośl?
-Nie wiem rano gdzieś wybył przez okno.- udzielił odpowiedzi pytany. W tej samej chwili do kuchni wszedł Tachi z Dei'em, który nie wyglądał w najmniejszym stopniu na tak zadowolonego jak starszy Uchiha. Pomimo wcześniejszej atmosfery, śniadanie przebiegło w większości spokojnie.
Jednak w momencie, kiedy mieliśmy iść się pakować, poczuliśmy fale chakry, która pochodziła z kierunku, w którym udał się wcześniej Naruto. Wszyscy nie bacząc na to co robili w tamtej chwili ruszyli do okien (A drzwi użyć to nie łaska, nie? ;) dop.aut.). Z każdym krokiem bliżej miejsca, gdzie powinien być Naruto szło wyczuć ogrom zużywanej chakry. Po paru minutach dotarli do polony na, której znajdował się Naruto, ale nie był sam. Na polanie było 10 shinobi z Oni-gakure. U wszystkich krążyła jedna i ta sama myśl: „Co robią ninja z Kraju Demonów na Wyspie Nagi?!”.
Sasuke zaraz chciał ruszyć pomóc blondynowi widząc jak ten musi walczyć z trzema naraz. W ostatniej chwili za kołnierz złapał go Dei, powstrzymując przed wbiegnięciem na polanę.
-Nie! Nie możemy wejść na polanę. Naruto stworzył ze swojej chakry kopułę. Gdybyś ja dotkną, choćby samym czubkiem palca stracił byś cały palec, jak nie cała dłoń. Patrz. - powiedział, jednocześnie rzucając w stronę polanu gałązkę, która znikła zaraz na granicy polanki, zmieniając się po drugiej stronie w chmurkę pyłu. Wszyscy z Taki wraz z braćmi przełknęli ślinę.- W dodatku Naruto jest demonem, a co za tym idzie, taka walka to dla niego świetna zabawa.

Naruto jakby wyczuwając o czym rozmawiają po drugiej stronie bariery, przestał zabawiać się z wrogami. Nikt z obserwujących nie mógł uwierzyć w to się działo na polanie. W ciągu jakiś 20 minut wszyscy przeciwnicy nie żyli, a polana była skąpana w ich krwi, wnętrznościach i kawałkach ciał. Naruto wpadł w jakiś dziki szał. Nie potrzebował nawet żadnej broni. Jego oczy podczas walki stały się krwistoczerwone, a paznokcie zmieniły się w długie, ostre szpony. To właśnie za ich pomocą zadawał obrażenia wrogim shinobim. Nie zwracał uwagi na to jak krew plami jego ciuch, jak całe jego dłonie są skąpane w pożodze. On się bawił, dla niego to nie była walka na śmierć i życie. Przez całą masakrę jaką zgotował im, na jego twarzy widniał szaleńczy uśmiech. Jednak nic tak nie przeraziło jego nowych kompanów jak moment, w którym zlizał on krew, która znajdowała się na jego dłoni.  

c.d.n.

I jak wam się podoba?

Gomenasai!!

GOMENASAI!!!

Wiem, pewnie nikt już tu nie wchodzi. I wiem, że to moja wina.
Ale...

Egzaminy zawodowe- zdane,
Technikum- ukończone
Matura- za mną.
Tak więc wracam do was. I nie stety/ bądź stety będę na razie prowadzić ten blog. Do drugiego straciłam wenę jak i pomysły na ciąg dalszy. Do tego ostatnio chodzi za mną Snarry i TomXHarry.
 Jeszcze dziś postaram się wrzucić rozdział 3.

Wasza (o ile jeszcze ktoś tu zagląda) Metztli. :*