niedziela, 22 maja 2016

[003] Rozdział 3

Tak jak obiecałam, wrzucam dziś kolejny rozdział. :)

Życzę miłego czytania.


POV Narratora

Nastał ranek, Naruto powoli budził się po długim śnie. Pamiętał o czym rozmawiali wczorajszej nocy Sasuke z Kuramą. Pomimo alkoholu, który spożył i zmęczenia, wcale nie spał podczas tej rozmowy. W momencie kiedy chciał wstać by udać się do łazienki i ruszyć na poranne ćwiczenia zauważył, że nie jest sam w łóżku. I o dziwo nie był to jego brat, a Sasuke, który tulił się do niego niczym do poduszki. Z westchnieniem na ustach, wyplatał się z ramion przyjaciela i ruszył do łazienki z zamiarem wykonania porannej toalety. Po paru minutach był już ubrany, spakowany i gotowy na mały trening. Nie zwracając uwagi na otoczenie, wyskoczył przez okno i udał się do lasu, by tam poćwiczyć.Nie wiedział, że kruczowłosy wcale nie spał tej nocy.Wczorajszej nocy, gry rozmowa pomiędzy braćmi, a demonem się zakończyła, a Naruto oddał się w objęcia Morfeusza, Sasuke wziął go na ręce i zaniósł do łóżka. Nie chciał go opuszczać, więc położył się koło niego i obserwował blondyna przez resztę nocy. Gdy słońce zaczęło powoli wznosić się nad horyzont, brunet przytulił się do niebieskookiego i zaczął udawać, że śpi. Po wyjściu małego demonka, Sasuke westchnął i zwlekł się z łóżka. Choć robił to z niechęcią. Po mimo zamkniętych drzwi do pokoju i względnej ciszy, słyszał jak po apartamencie szwendają się inni. Spojrzał tęsknie na łóżko, zanim wyszedł z pokoju. W salonie powitał go raczej niespotykany widok. Na podłodze leżał Deidara, a na nim, okrakiem siedział Itachi, z dłońmi pod koszulką starszego blondyna. Sasuke tylko spojrzał na nich z uniesioną brwią i zakładając ręce na klatce piersiowej spytał się:
-Może ja was zostawię samych?- niestety, ale nie doczekał się odpowiedzi. Machnął na nich dłonią i poszedł do kuchni, gdzie siedział Saigetsu.- Może ty mi powiesz o co im poszło??- spytał wskazując na salon.
-Podobno Itachi znalazł jakiś album ze zdjęciami w pokoju Dei'a i wśród zdjęć było jedno z jakiejś imprezy zorganizowanej w Akatsuki i z tego co zrozumiałem to twój brat przegrał jakiś zakład. I teraz nie jestem pewny co jest na zdjęciu... - Sasu słuchając wyjaśnień kolegi, nalał sobie sok i zaczął go pić, gdy usłyszał ciąg dalszy wypowiedzi...
-Itachi w stroju królika, czy tańczący na rurze albo oba naraz. - i cały sok, który przed chwilą jeszcze był w ustach bruneta wylądował na blacie.
-Co?! Powiedz, że to żart?
-Dei!! Oddawaj to zdjęcie!! Myślałem, że je spaliłeś!- Doszły ich krzyki starszego Uchihy z salonu.
-Masz na myśli to ze strojem króliczka, czy może to z tańcem na rurze? Nie powinieneś się zakładać z Hidan'em, gdy wypiłeś! I nie oddam ci tych zdjęć. Będę miał bynajmniej czym cie szantażować!- usłyszeli odpowiedź właściciela zdjęć. Nagle do kuchni weszła rozczochrana, rudowłosa postać i o dziwo w dłoni trzymała jakieś zdjęcia.
-Deidara, albo oddasz mu te zdjęcia albo a mu dam twoje z najmłodszych lat. Wiesz doskonale, że nie lubię pobudek o tak wczesnej porze.- W ogóle Sasu, gdzie jest moja najmłodsza latorośl?
-Nie wiem rano gdzieś wybył przez okno.- udzielił odpowiedzi pytany. W tej samej chwili do kuchni wszedł Tachi z Dei'em, który nie wyglądał w najmniejszym stopniu na tak zadowolonego jak starszy Uchiha. Pomimo wcześniejszej atmosfery, śniadanie przebiegło w większości spokojnie.
Jednak w momencie, kiedy mieliśmy iść się pakować, poczuliśmy fale chakry, która pochodziła z kierunku, w którym udał się wcześniej Naruto. Wszyscy nie bacząc na to co robili w tamtej chwili ruszyli do okien (A drzwi użyć to nie łaska, nie? ;) dop.aut.). Z każdym krokiem bliżej miejsca, gdzie powinien być Naruto szło wyczuć ogrom zużywanej chakry. Po paru minutach dotarli do polony na, której znajdował się Naruto, ale nie był sam. Na polanie było 10 shinobi z Oni-gakure. U wszystkich krążyła jedna i ta sama myśl: „Co robią ninja z Kraju Demonów na Wyspie Nagi?!”.
Sasuke zaraz chciał ruszyć pomóc blondynowi widząc jak ten musi walczyć z trzema naraz. W ostatniej chwili za kołnierz złapał go Dei, powstrzymując przed wbiegnięciem na polanę.
-Nie! Nie możemy wejść na polanę. Naruto stworzył ze swojej chakry kopułę. Gdybyś ja dotkną, choćby samym czubkiem palca stracił byś cały palec, jak nie cała dłoń. Patrz. - powiedział, jednocześnie rzucając w stronę polanu gałązkę, która znikła zaraz na granicy polanki, zmieniając się po drugiej stronie w chmurkę pyłu. Wszyscy z Taki wraz z braćmi przełknęli ślinę.- W dodatku Naruto jest demonem, a co za tym idzie, taka walka to dla niego świetna zabawa.

Naruto jakby wyczuwając o czym rozmawiają po drugiej stronie bariery, przestał zabawiać się z wrogami. Nikt z obserwujących nie mógł uwierzyć w to się działo na polanie. W ciągu jakiś 20 minut wszyscy przeciwnicy nie żyli, a polana była skąpana w ich krwi, wnętrznościach i kawałkach ciał. Naruto wpadł w jakiś dziki szał. Nie potrzebował nawet żadnej broni. Jego oczy podczas walki stały się krwistoczerwone, a paznokcie zmieniły się w długie, ostre szpony. To właśnie za ich pomocą zadawał obrażenia wrogim shinobim. Nie zwracał uwagi na to jak krew plami jego ciuch, jak całe jego dłonie są skąpane w pożodze. On się bawił, dla niego to nie była walka na śmierć i życie. Przez całą masakrę jaką zgotował im, na jego twarzy widniał szaleńczy uśmiech. Jednak nic tak nie przeraziło jego nowych kompanów jak moment, w którym zlizał on krew, która znajdowała się na jego dłoni.  

c.d.n.

I jak wam się podoba?

Gomenasai!!

GOMENASAI!!!

Wiem, pewnie nikt już tu nie wchodzi. I wiem, że to moja wina.
Ale...

Egzaminy zawodowe- zdane,
Technikum- ukończone
Matura- za mną.
Tak więc wracam do was. I nie stety/ bądź stety będę na razie prowadzić ten blog. Do drugiego straciłam wenę jak i pomysły na ciąg dalszy. Do tego ostatnio chodzi za mną Snarry i TomXHarry.
 Jeszcze dziś postaram się wrzucić rozdział 3.

Wasza (o ile jeszcze ktoś tu zagląda) Metztli. :*

środa, 15 kwietnia 2015

Wielki POWRÓT!!!

Jeżeli jeszcze ktoś wchodzi na moje blogi to ucieszy się, że po roku nie obecności powracam....
TAK MOI DRODZY: WRACAM!!

Notki są już w drodze. Nie mówię, że będą częste, ale zawsze coś...
Nieprawdaż...??

wtorek, 20 maja 2014

Uwaga!! ANKIETA...

                                Z powodu praktyk, potem świąt, a teraz remont i jeszcze koniec roku szkolnego
tusz tusz... Z racji tego nie miałam za bardzo czasu na pisanie notek, dlatego zastanawiam się czy kontynuować dalej ten i zarazem drugi blog. Tak więc umieszczam ankietę zarówno na tym blogu i drugim

Ankieta trwa do 31 MAJA 2014 r. DO GODZINY 22!!!!

POMÓŻCIE MI PODJĄĆ DECYZJĘ!!

środa, 25 grudnia 2013

One-shot " Moje ostatnie święta..."

Tak jak obiecałam wstawiam One-shot'a. Mam nadzieję, że się spodoba... ;)

A oto moja wena do napisania tej historii:
Filmik nie ważny, ale polecam posłuchać tego podczas czytania... 

Paring: NaruSasu


Ciekawe jak moi „przyjaciele” zareagują, gdy dowiedzą się o mnie prawdy. Otóż od roku jestem na „misji”. Nikt tak na prawdę nie wie, że szukałem lekarstwa, by przedłużyć sobie życie. Po tym jak Sasuke odszedł z wioski dowiedziałem się od Kuramy, że jego czakra mimo, że leczy moje zranienia to od wewnątrz mnie niszczy. Byłem nawet w ruinach wioski z której pochodziła moja matka. Znalazłem tam parę dzienników, które opisują podobne przypadki. Według moich wyliczeń wychodzi, że ledwo dożyję tych świąt. Dlatego postanowiłem wrócić do wioski. Byłem już nie daleko, gdy moim ciałem szarpnęła fala kaszlu. Odsuwając dłoń od ust mogłem zobaczyć na niej ślady krwi, które wytarłem o korę drzewa. Przekląłem w myślach czując zawroty głowy. Nie zwracając na nie uwagi ruszyłem dalej. I to był mój błąd. Ledwo zdołałem przejść przez bramę, a poczułem jak nogi się pode mną uginają i otoczyła mnie ciemność.

~~***~~

Właśnie wracałem z misji. Niecały rok temu wróciłem do Konohy mając nadzieję, że spotkam Młotka. Niestety. Dostał misję z nie określonym terminem powrotu. Gdy wraz z drużyną byliśmy blisko zauważyliśmy zamieszanie przy bramie. Zauważyłem strażników, paru cywilów i jakąś postać która leżała na ziemi. Znałem tą chakrę, fakt była trochę inna niż jak ją zapamiętałem, ale w 100% należała do Młotka. Ruszyłem w tamtym kierunku lecąc na przysłowiowe „ na łeb, na szyję”. Nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami padłem przy Usuratonkachim na kolana po drodze zrzucając maskę. Odwróciłem go na plecy i, aż wstrzymałem oddech na widok jego nienaturalnie bladej twarzy, urwanego oddechu i stróżki krwi spływającej z kącika jego malinowych ust. Nie przejmując się tym, że jako kapitan drużyny powinienem złożyć raport, wziąłem blondyna na ręce i ruszyłem z niem do szpitala i przekazałem w ręce lekarzy. Nie wiem ile trwały te wszystkie badania. Jednak gdy tylko się skończyły ja już siedziałem przy jego łóżku. Opierając czoło o jego chłodną dłoń, zasnąłem. Następne co pamiętam to ciche „Sasuke” i czerwone oczy wpatrujące się we mnie z szokiem i przerażeniem.

~~***~~


Siedziałem z otwartymi ustami i patrzyłem jak ciele w malowane wrota w postać siedzącą przede mną. Nie mogłem uwierzyć, że to Sasuke. Szybko zamknąłem oczy domyślając się, że nie mam okularów i widział moje szkarłatne oczy. Nie przejmując się towarzystwem sprawdziłem stan mojego organizmu. Niestety, ale ta podróż pogorszyła mój stan i jeśli dalej tak pójdzie to...
-Naruto? Co się dzieje? Dlaczego płaczesz?-nawet nie wiedziałem, że spod powiek uciekła mi samotna łza.
-Nandemo...
-Nawet nie waż się powiedzieć, że „Nic takiego”! Co się dzieje Usuratonkachi?!-krzyczał, a moje emocje wzięły po raz pierwszy od roku górę. Otworzyłem oczy i patrząc w jego zacząłem krzyczeć.
-UMIERAM!! Do cholery jasnej, umieram! Nawet nie jestem pewny czy dożyję tych pieprzonych świąt! Od moich narodzin moje ciało wyniszczało się od wewnątrz, a każdy kolejny ruch przybli...- urwałem widząc łzy na bladej twarzy Uchihy. Nim zdążyłem o cokolwiek zapytać ten rzucił mi się na szyję i szlochając w moje ramie tulił się do mnie. Dopiero teraz zauważyłem jaki jest drobny. Na bank był ode mnie niższy co najmniej o głowę. Tą chwilę przerwało wtargnięcie Tsunnade do sali.
-Uzumaki w końcu! Ile można spać. 3 dni to chyba dość.-3 dni. To znaczy, że jest już 23 Grudnia.- Gdy ty sobie smacznie spałeś ja wraz z Shizune przeszukałyśmy dokumenty, które miałeś ze sobą. Znaleźliśmy tam coś co może ci pomóc. Jest tam napisane, że musisz w jakiś sposób pozbyć się chakry Kyuubiego z organizmu. Niestety, ale nie chodzi tu raczej o techniki, a stosunek z partnerką, bądź partnerem.- właśnie miałem na nią się wydrzeć, gdy przerwało mi stworzenie, które jeszcze sekundę temu znajdowało się w moich ramionach.

~~***~~

Nie mogłem uwierzyć! Mój Naruto. Osoba dla której wróciłem do wioski ma umrzeć. Słyszą jednak słowa Hokage nadzieja znów się pojawiła. Jako jedyna wiedziała co czuję do blondyna. Wiedziałem, że powiedziała to specjalnie w mojej obecności. Nie zwracając na nic uwagi zadałem najbardziej nurtujące mnie pytanie:
-Jakie relacje muszą być między partnerami?
-Cóż, może być nawet przyjaźń, ale najlepiej by była miłość.-odparła blondynka.
-W takim razie zgłaszam się. Zrobię wszystko by cię uratować.- ostatnie zdanie wypowiedziałem patrząc w szokowane czerwone oczy.
-Ale...!-Shizune chciała coś powiedzieć, ale widząc wzrok przełożonej umilkła.- Nie ważne.

^^***^^

Następnego dnia, wieczorem Naruto został wypisany i siedzieliśmy u mnie w rezydencji. Widziałem jak każdy dzień zwłoki niszczy go. W ziołem głęboki oddech. Muszę to zrobić. Zbliżyłem się do blondyna, który był tak zaobserwowany filmem, że nawet nie zauważył ruchu na kanapie obok niego. Chwyciłem jego twarz w dłonie i odwracając w moim kierunku pocałowałem. Z początku nie reagował, jednak już w następnej chwili przyciągnął mnie do siebie, wciągając mnie na swoje kolana.
-Sasuke..- szepnął, a po moim ciele przeszedł dreszcz.- Nie zmuszaj się do te...- nie pozwoliłem mu dokończyć wypowiedzi, znowu go całując.
-Przestań... Do niczego się nie zmuszam... - szeptałem między pocałunkami.- Nawet nie wiesz jak długo o tej chwili marzyłem.- usłyszałem tylko pomruk zadowolenia z jego strony i ostatnie co zapamiętałem przed falą rozkoszy to to jak Naruto popychając mnie na plecy mruczy mi do ucha te dwa magiczne słowa. „Kocham cię.”

^^***^^

Rano, gdy otworzyłem oczy pierwszą rzeczą jaką zarejestrowałem to ciepłe ramiona mnie otaczające.
-Witaj, skarbie. Jak się czujesz po nasze namiętnej nocy?- usłyszałem ten ukochany głos tuż nad uchem.
-Mhmm... Jest idealnie.- mruknąłem, odwracając się w kierunku mojego „same”.- Och.. Twoje oczy znów są niebieskie.
-To źle?- spytał się mnie dotykając swoich powiek.
-Nie. To świetnie, to znaczy, że stan zdrowia ci się polepszył.
I faktycznie. Popołudniu poszliśmy do Tsunade na badania. Była zszokowana jak bardzo polepszyło się zdrowie Młotka. A my w końcu spędziliśmy święta razem w świetle rodzinnego ciepła. Były to nasze ostatnie święta w ciemności, bo każde kolejne był przepełnione miłością i radością.

Tak mniej więcej wyglądał Naru:
(chodzi mi głównie o oczy)


JESZCZE RAZ ŻYCZĘ WESOŁYCH ŚWIĄT!!! ^.^

A to na humorek :P


Moje oczy...!!! Uchiha nie kręć dupą jak kierownicą...

Z czego ten Lisek tak się cieszy...??


wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych...


Jak Sasu i Naru,
jak Rin i Haru.
Itachi i Dei,
Makoto i Rei,
Życzę szczęścia,
powodzenia,
Czasu do tworzenia,
towarzystwa weny
i miliony odwiedzin.

Z okazji świąt życzy Metztli B.


A oto radosna nowina: Jurto, najpóźniej po jutrze pojawi się one-shot na SasuNaru i 2 Rozdział na Free!...:)
Mam nadzieję, że cieszycie się z mojego prezentu...

niedziela, 8 grudnia 2013

[002] Rozdział 2

Wybaczcie, że tak długo czekaliście, ale nauka i w ogóle. Do tego wczoraj nie miałam neta więc postanowiłam napisać dla was trochę dłuższy rozdział. Będą tu zawarte dość ważne na przyszłość informacje...:) Miłego czytania

ROZDZIAŁ 2

SasuPOV

Nie mogę uwierzyć jak bardzo Naruto się zmienił. Nie dość, że pokonał członków mojej drużyny, to jeszcze pije alkoholu więcej niż obecny Hokage. Patrzyłem jak wszyscy- Naru, Deidara, Tachi i reszta mojej drużyny- śmieją się z jakiegoś kawału, który opowiedziało któreś. Nagle Naru spoważniał. Spojrzał w pustą już czarkę, a jego broda zaczęła niebezpiecznie drgać. Dei z tego co widziałem od razu przełączył się na tryb opiekuńczego Aniki i usiadł koło młodszego Uzumaki'ego, tuląc go do siebie.
-Co się dzieje?- spytałem lekko zdezorientowany.
-Nic. Po prostu Ottoto ma dziś gorszy dzie...
-Jaki gorszy dzień?!- krzyknął nagle Naru, nie dając dokończyć bratu.- To nie ciebie cała wioska chciała się pozbyć!!
-CO?!- wykrzyknąłem zszokowany.
-TO! Po tym jak wielmożny pan Uchiha mnie nie zabił próbowała to zrobić za ciebie wioska. Pierwsza była ta różowa suka, Sakura(dop. Aut. Wybaczcie, ale będę ją jeździć w opowiadaniu.). Wstrzyknęła mi jakiś kwas do żył. Gdyby nie Kyuu już by mnie tu nie było. Później Tsunadę. Hokage od siedmiu boleści. Wsadziła mnie do lochu pod zarzutem, że niby pomogłem ci uciec. Kolejni w kolejce byli kto? Oczywiście jebana starszyzna, która wcisnęła kit Kage, iż jestem niebezpieczny, że Kyuubi przejął nade mną władzę. W między czasie moi „przyjaciele” próbowali się mnie pozbyć. Nawet święta Hinata!! I w końcu dostałem promyk nadziei. Pojawiła się osoba od której nigdy nie spodziewałem się uzyskać pomoc. Pomogła mi wyjść z wioski i upozorować moją śmierć!- ostatnie słowa wykrzyczał ze łzami w oczach. A ja siedziałem jak debil z otwartymi ustami i rozszerzonymi do granic możliwości oczami. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Naruto miał być zabity tylko dlatego, bo nie sprowadził mnie z powrotem do wioski. Teraz rozumiem dlaczego chodziły plotki o tym, że blondyn zginął na misji. Parzcież nie mogli powiedzieć, iż został zabity przez obywatela wioski, który teraz sobie najspokojniej w świecie żyje i biega na wolności. Nagle do baru wleciał jakiś mężczyzna. Czuć było od niego zapach cedru, lawendy i nutki grejpfruta. Był to zapach tak inny od zapachu roznoszącego się wokół Naruto. Gdy mu się przyjrzałem musiałem przyznać, że był atrakcyjny. Wysoki, dobrze zbudowany, ale bez przesady, do tego raczej drobny, z długimi do tyłka, wściekle czerwonymi włosami i oczami. Chwila. Ja znam skądś te oczy. Naru zawsze miał takie, gdy demon przejmował nad nim kontrolę... Nie. To nie możliwe, aby to był Kyuubi.
-Naru-chan, coś się stało?- spytał zmartwiony obcy, zbliżając się do młodszego blondyna. Były jinjuriki spojrzał na nowo przybyłego i nie przejmując się swoim wiekiem, rzucił się w jego ramiona. Widziałem jak ramiona niebieskookiego drżały od powstrzymywanego płaczu.
-Nandemonai, okaasan.(jap. Nic takiego, mamo)- wyszeptał zachrypniętym głosem, wtulając się bardziej w ramiona rudego.
-Jak to nic. Przecież czuję, że jesteś zdołowany.-mówiąc to rozejrzał się po osobach siedzących przy stoliku.- O! Uchiha. Miło was widzieć żywych.- nie wiem czemu, ale miałem złe przeczucia co do tych słów.
-Przepraszam bardzo, ale kim pan jest?- Itachi wyskoczył z pytaniem. I to on jest tym wielkim geniuszem, a nie skapnął się, że rozmawia z akuma(jap. Demon). Obcy tylko uśmiechnął się i pstryknął palcami, a cała nasza piątka (Kyuu,Naru, Dei, Tachi i Sasu) znalazła się w jakimś pokoju hotelowym. Chociaż „pokój” to nieodpowiednie słowo, bardziej pasuje „apartament”. Tak, to odpowiednie słowo.
-Onegai, siadajcie, a wszystko wam wytłumaczę.- usiedliśmy na wskazanych fotelach, a sam usiadł z Naru i Dei'em na puszystym dywanie.- Od czego by tu zacząć. Może się pierw przedstawię. Nazywam się Kurama Kyuu Uzumaki-Namikaze, choć możecie mnie znać pod nazwą Kyuubi No Kitsune, bądź Kushina Uzumaki. Odpowiedź na wasze pytanie to „tak”. Byłem partnerem Minato Namikaze, ba! Jego mężem. Ale ludzie nie byli by skłonni do naszego związku, w końcu jestem demonem. Ukrywaliśmy prawdziwą postać naszego związku szczególnie, gdy Mina został wybrany na Yondaime Hokage...
-Moment, coś mi nie pasuje. Mówi się, że Kushina i Minato znali się od Akademii, a nie obraź się Kyuu-sama, ale już wtedy miałeś kilkaset lat. Więc jak to możliwe...- przewał Itachi nie wiedzą jak zakończyć pytanie.
-Tak, masz racje. Miałem wtedy 1426 lat.- wraz z bratem wytrzeszczyliśmy oczy.- Kushina była moją kuzynką, ale zmarła zaraz po zdaniu na gennina. Ponieważ była ostatnią osobą pochodzącą z Uzushio została porwana i zabita. Wtedy wszedłem na jej miejsce. Minato oczywiście o wszystkim wiedział.
-Ale przecież ta wioska została zniszczona podczas drugiej wielkiej wojny ninja.- Łasica znowu przerwał demonowi.
-Jak nie będziesz mi co chwilę przerywał to w końcu dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania. Tak, wioska została zniszczona, ale przetrwała trójka dzieciaków, która była pod moją opieką. Kushina, Karin i Nagato. Ostatnią dwójkę pewnie mieliście już okazję poznać?
-Tak- odparłem z bratem równocześnie- Ale chwila. Naruto przecież jest synem Minato, tak?- spytałem spoglądając jak blondyni śpią wtuleni w ogony Kuramy. Czerwonowłosy spojrzał na synów z uśmiechem i pokiwał głową.- Tak, zarówno Naru-chan, jak i Dei-chan są pół-demonami. W ich siedemnaste urodziny dowiemy się czy ich demoniczna część się obudzi i będą musieli naznaczyć swego partnera.. Jeśli nie, to pozostaną ludźmi o dość nietypowej chakrze.
-Co to znaczy „naznaczyć partnera”?- spytał skołowany Aniki.
-Oznacza to, że pół-demon musi znaleźć partnera i odprawić rytuał, który zależy od demona. Jeśli go nie odprawi, bądź zostanie odrzucony, pół-demony popadają w depresję co dość często kończy się śmiercią. Jak rozpoznają partnera? To proste. W zależności od wieku ciało demona inaczej reaguje. W najmłodszych latach odczuwa on jedynie więź „przyjaźni”, przywiązanie. Gdy kończy 10 lat pilnuje by kandydat na partnera był bezpieczny, stawia zdrowie jego lub jej ponad swoje i nie pozwala mu odejść, stara go utrzymać blisko siebie.- w tym momencie zobaczyłem wydarzenia w Krainie Fal, gdy Naruto popadł w szał, gdy myślał, że nie żyję. Albo moment z Doliny Końca. Pokręciłem głową. To niemożliwe.- Demon kończąc 15 lat zaczyna odczuwać pożądanie, zapach, czy bliskość partnera sprawiają, że traci on kontakt ze światem, staje się rozkojarzony. W wieku 17 lat odprawiany jest rytuał. Jedno łączy rytuały wszystkich demonów. Muszą oni posmakować krwi partnera. Drugą jego częścią jest wymieszanie swoich chakr i tu jest różnie. Na przykład potomek Shukaku- Gaara- połączy swoją chakrę z partnerem poprzez tchniecie swoich chakr w piasek. Zaś u Matatabi wystarczy pocałunek. Niestety u nas jest trochę inaczej. Lisy łączą swą chakrę poprzez ugryzienie, po którym zostaję cielisty tatuaż jarzący się czakrą partnera. Apropo chakry. Jesteście wampirami, nieprawdaż? - spytał unosząc znacząco brew.
-Skąd to wiesz?- spytałem czujnie.
-Mówiłem. Chakra. U demonów ma różne barwy, u ludzi zaś jest tylko niebieską bądź zielona. Wasza jest czarna. Kolor ten wyszedł po wymieszaniu wszystkich demonicznych chakr przez Orochimaru. Pewnie zwróciliście uwagę, że posiadacie po kilka cech od każdego demona. Od Ichibi macie porywczość, od Nibi- zwinność, od Sanbi- wytrzymałość, Yonbi- siła i tylko dzięki Gobi'ego potraficie przystosować się do otoczenia, dzięki Rokubi posiadacie zwiększoną odporność, od Nanabi- szybkość, posiadając chakrę ośmioogoniastego przez długi czas możecie nie oddychać, powietrze nie jest wam tak bardzo potrzebne. Niestety efektem ubocznym tej mieszaniny jest zapotrzebowanie na krew.
-Nie powiedziałeś co posiadamy od Ciebie.- zwrócił mu uwagę Ita. Na jego słowa o dziwo lis zarumienił się i mruknął coś pod nosem.- Co? Nie usłyszeliśmy.
-NAMIĘTNOŚĆ! Okey?! Lisy są demonami o niezaspokojonej namiętności, ale i niewyobrażalnej wierność. Wy również musicie znaleźć partnerów, choć nie macie określonego terminu. A partnera rozpoznacie po tym jak działa na was zapach jego bądź jej krwi. Wystarczy, że raz poczujesz zapach jego krwi, a każda inna wyda ci się obrzydliwa. Ale przysięgam, jeżeli moi synowie stracą tytuł Kinko(jap. Złote lisy, uważane za symbol Słońca, zenko- dobre lisy) i staną się przez was Yako( jap. Dzikie lisy, złe- opętywały ludzi i powodowali szaleństwo) osobiście was zabije! Jasne?!- Pokiwaliśmy tylko głowami. -Dokąd podróżujecie?- zmienił szybko temat. Domyślałem się , że na dziś więcej nam nie powie.
-Szukamy wioski, gdzie Missin-nin(tł. Zaginiony/ uciekinier ninja) może zacząć nowe życie.
-Wiem o jaką Wam wioskę chodzi. My również tam idziemy. Zaprowadzimy Was...

C.D.N.