sobota, 6 lipca 2013

One-shot: Oddał wszystko


Ten one-shot pisałam na lekcji jak miałam doła, więc może być trochę dziwny... Zapraszam do czytania.


~~***~~

           Pomimo, że słońce jasno świeciło na niebie, a ptaszki wesoło ćwierkały,nic nie wskazywało na to, by gdzieś w okolicy toczyła cię walka.
                                                  Nic bardziej mylnego...
           To właśnie w Dolinie Końca odbywała się jedna z najzacieklejszych walk pomiędzy członkami organizacji Akatsuki, a shinobi Wioski Ukrytej w Liściach. Ninja Konohagakure przeraziło i zszokowało, że po wrogiej stronie stał nie kto inny jak sam Sasuke Uchiha. Jednak nie powstrzymało to ich i już po krótkiej chwili na polu walki latały kunai'e i shuriken'y.
           Były uczeń wężowego sannina wodził wzrokiem po otaczających go twarzach, ale nie znalazł tej, której szukał. Odetchnął z ulgą. Jego spokój ducha został szybko zburzony przez potężny huk eksplozji. Gdy spojrzał w kierunku wybuchu poczuł jak jego serce zamiera z przerażenia. Na krawędzi krateru stał Naruto Uzumaki, a pod jego stopami leżało martwe ciało Deidary. Nie to jednak zwróciło uwagę bruneta, a wygląd niebieskookiego. To nie był ten rozwrzeszczany nastolatek, ciągle chodzący w pomarańczowym dresie. O nie, teraz stała tam młodsza wersja Yondaime Hokage z lisimi bliznami. Ubrany był w czarne spodnie, jego łydki owinięte były białymi bandażami, a na stopach założone zwykłe, krótkie buty shinobi. Jego ramiona okrywał długi, czarny, rozpięty płaszcz ukazujący ozdobiony pieczęcią brzuch.
     -Zabiję cię gówniarzu i dodam do mojej kolekcji kukiełek!!!-dalszych gróźb Sasori'ego nie słyszał, ponieważ musiał na powrót skupić się na walce.
Walka trwała już dobre kilka godzin. Obie strony były wyczerpane, zarówno w Akatsuki, jak i w szeregach shinobi Wioski Liścia były ogromne straty. Reszta shinobi Konohy postanowiła zając się ostatnimi członkami klanu Uchiha. Obito (Tobi dla tych co nie wiedzą ;P- dop. od aut.) już po paru chwilach został pokonany dzięki idealnie wyprowadzonego ataku od tyłu. Tą samą taktykę chcieli zastosować na byłym członku drużyny Siódmej. Jeden z Jounin'ów atakował bruneta otwarcie od frontu, a drugi szykował specjalny zwój z ostrzami, dzięki którym mieli się pozbyć Sharingan'owca raz na zawsze.
Blondyn, który miał dobić Kakuzu spojrzał w kierunku, gdzie walczył Sasuke.
     -Nie!- szepnął przerażony widząc zakończone przygotowania. Już miał ruszyś na pomoc brunetowi, kiedy jego nogi zostały związane przez szwy konającego Kakuzu.
     -NIE!- krzyknął Uzumaki, skupiając chakrę i już w następnej chwili stał za plecami byłego przyjaciela przyjmując cały atak. Wszystko wokół zamarło z przerażenie. Ostatni z przeciwników odwrócił się powoli modląc się by nie był to Naruto. Jednak jego prośba nie została wysłuchana. Tuż przednim stał młody Uzumaki z sztyletami przebijającymi jego klatkę piersiową na wylot. Błękitnooki zdążył tylko powiedzieć „Zdążyłem” i pad na kolana. Wtedy rozpętało się piekło.
     -Naruto!!-krzyknęła Sakura zrywając się do biegu w kierunku blondyna, ale została zatrzymana przez byłego sensei'a. Gdy na niego spojrzała ten tylko pokręcił głową i skinął w kierunku gdzie leżał bohater wioski. Wszyscy z szokiem przypatrywali się rozgrywającej się scenie. Nad ostatnim jinchuriki klęczał Saske ze łzami w oczach i (od razu przepraszam za zrobienie z Sasu takiego mięczaka- dop. aut.) czule dotykał twarzy przyjaciela. Brunet cicho szepnął przepraszam i zaczął wyciągać sztylety z jego ciała. Przy każdym najmniejszym syknięciu blondyna nowe łzy napływały mu do oczu. Jednak żadna spadła, gdyż ciągle je wycierał. Nagle Sasu poczuł dłoń na swoim ramieniu, gdy podniósł wzrok zobaczył wszystkich znajomych i byłych senseii. Osobą która dotykała jego ramienia była różowo włosa. Szybko przesunął się, by mogła zająć się ranami Usuratonkachi (Sasuke nazywał tak Naruto, oznacz to młotka lub idiotę. Jak kto woli- dop.aut.), a sam klęknął kładąc głowę chłopaka na swoich kolanach, przeczesując palcami złote kosmyki. Leczenie rozpoczęte przez kunichi trwało już od dłuższego czasu i nie przynosiło efektów. Rany nadal pozostawały otwarte i krwawiły. Nagle dłoń Uzumaki'ego spoczęła na dłoniach medic-nin, przekazując niemą prośbę o zaniechanie dalszego leczenia.
    -Chcę zostać z moją drużyną, ty Sasuke też zostań.- wychrypiał resztkami sił. Wymienione osoby zostały przyrannym, a reszta udałą się by przekazać złą wiadomość Tsunade. Naruto zwrócił się do członków swojej drużny i Kakashiego dziękując za to, że zawsze byli przy nim i go wspierali. W końcu zwrócił się do Sasuke, patrząc w jego oczy. Brunet mógł zobaczyć jak błękitne oczy tracą black i stają się powoli mętne.
    -Sasuke, kiedyś pytałeś mnie po co cię ścigałem, po co chciałem byś wrócił do wioski. Oddał bym wszystko by być świadkiem jak wracasz do wioski, do mnie...-bladą twarz dotknęła chłodna dłoń błękitnookiego. Nosiciel kitsune wziął głęboki wdech, uśmiechnął się delikatnie i wydając ostatnie tchnienie, wyszeptał- Ai shiteru,Sau...(Kocham cię, Sasu...)
          Jego dłoń, która jeszcze chwilę temu była uniesiona ku górze, opadła bezwładnie na ziemię. Czarnooki pochylił się nad niedoszłym ukochanym, patrząc w martwe oczy znikające powoli pod powiekami. Gdy błękitne oczy zamknęły się już na zawsze, pierwsza kropla spadłą na ochraniacz syna Yondaime. Nie była to kropla deszczu, była to łza przepełniona bólem, rozpaczą i goryczą. Na polanę weszła Tsunadę, podeszłą powoli do ciała blondyna i wzięła go na ręce. Dopiero wtedy Uchicha dojrzał czerwony napis widniejący na płaszczu Uzumaki'ego głoszący „Rokudaime Hokage”.
     -W końcu spełniło się twoje największe marzenie, Naruto.- mruknął Sasuke, nie spodziewając się, że usłyszy odpowiedź.
     -To nie było jego największe marzenie. Od kiedy odszedłeś z wioski, na pierwszy miejscu było sprowadzenie cię z powrotem.- odpowiedziała mu była Hokage. W tamtej chwili zrozumiał słowa ukochanego. On oddał wszystko by żył i wrócił do wioski, do niego... Swoje marzenia. Swoje szczęście. I co najważniejsze: swoje życie.
                                             Oddał wszystko dla niego!! 
                       Dla głupiego i egoistycznego mściciela klanu Uchiha.


2 komentarze:

  1. O Boże! Nie! Nie!! NIEEE!!! Mój Naru! T.T to było takie smutne, że aż piękne! (Chlip! Chlip!) One- shot cudny! To poświęcenie Naru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Buu.. Nie, jak Ty mogłaś..

    A tak poważnie, shot fajny, ale brakowało mu tego "czegoś". Dlaczego Sasuke płakał?? Wybacz, ale nie wyłapałam. Smutne, to prawda, ale czegoś niestety brak...

    Naruto poświęcający się dla Sasuke... No cóż, szkoda, że nie wyszło tak,jak powinno między nimi.

    OdpowiedzUsuń