Ten one-shot pisałam na lekcji jak miałam doła, więc może być trochę dziwny... Zapraszam do czytania.
Pomimo, że słońce jasno świeciło na niebie, a ptaszki wesoło ćwierkały,nic nie wskazywało na to, by gdzieś w okolicy toczyła cię walka.
~~***~~
Pomimo, że słońce jasno świeciło na niebie, a ptaszki wesoło ćwierkały,nic nie wskazywało na to, by gdzieś w okolicy toczyła cię walka.
Nic
bardziej mylnego...
To
właśnie w Dolinie Końca odbywała się jedna z najzacieklejszych
walk pomiędzy członkami organizacji Akatsuki, a shinobi Wioski
Ukrytej w Liściach. Ninja Konohagakure przeraziło i zszokowało, że
po wrogiej stronie stał nie kto inny jak sam Sasuke Uchiha. Jednak
nie powstrzymało to ich i już po krótkiej chwili na polu
walki latały kunai'e i shuriken'y.
Były
uczeń wężowego sannina wodził wzrokiem po otaczających go
twarzach, ale nie znalazł tej, której szukał. Odetchnął z
ulgą. Jego spokój ducha został szybko zburzony przez potężny
huk eksplozji. Gdy spojrzał w kierunku wybuchu poczuł jak jego
serce zamiera z przerażenia. Na krawędzi krateru stał Naruto
Uzumaki, a pod jego stopami leżało martwe ciało Deidary. Nie to
jednak zwróciło uwagę bruneta, a wygląd niebieskookiego. To
nie był ten rozwrzeszczany nastolatek, ciągle chodzący w
pomarańczowym dresie. O nie, teraz stała tam młodsza wersja
Yondaime Hokage z lisimi bliznami. Ubrany był w czarne spodnie, jego
łydki owinięte były białymi bandażami, a na stopach założone
zwykłe, krótkie buty shinobi. Jego ramiona okrywał długi,
czarny, rozpięty płaszcz ukazujący ozdobiony pieczęcią
brzuch.
-Zabiję cię gówniarzu i dodam do mojej kolekcji kukiełek!!!-dalszych gróźb Sasori'ego nie słyszał, ponieważ musiał na powrót skupić się na walce.
-Zabiję cię gówniarzu i dodam do mojej kolekcji kukiełek!!!-dalszych gróźb Sasori'ego nie słyszał, ponieważ musiał na powrót skupić się na walce.
Walka
trwała już dobre kilka godzin. Obie strony były wyczerpane,
zarówno w Akatsuki, jak i w szeregach shinobi Wioski Liścia
były ogromne straty. Reszta shinobi Konohy postanowiła zając się
ostatnimi członkami klanu Uchiha. Obito (Tobi dla tych co nie wiedzą
;P- dop. od aut.) już po paru chwilach został pokonany dzięki
idealnie wyprowadzonego ataku od tyłu. Tą samą taktykę chcieli
zastosować na byłym członku drużyny Siódmej. Jeden z
Jounin'ów atakował bruneta otwarcie od frontu, a drugi
szykował specjalny zwój z ostrzami, dzięki którym
mieli się pozbyć Sharingan'owca raz na zawsze.
Blondyn,
który miał dobić Kakuzu spojrzał w kierunku, gdzie walczył
Sasuke.
-Nie!-
szepnął przerażony widząc zakończone przygotowania. Już miał
ruszyś na pomoc brunetowi, kiedy jego nogi zostały związane przez
szwy konającego Kakuzu.
-NIE!-
krzyknął Uzumaki, skupiając chakrę i już w następnej chwili
stał za plecami byłego przyjaciela przyjmując cały atak. Wszystko
wokół zamarło z przerażenie. Ostatni z przeciwników
odwrócił się powoli modląc się by nie był to Naruto.
Jednak jego prośba nie została wysłuchana. Tuż przednim stał
młody Uzumaki z sztyletami przebijającymi jego klatkę piersiową
na wylot. Błękitnooki zdążył tylko powiedzieć „Zdążyłem”
i pad na kolana. Wtedy rozpętało się piekło.
-Naruto!!-krzyknęła
Sakura zrywając się do biegu w kierunku blondyna, ale została
zatrzymana przez byłego sensei'a. Gdy na niego spojrzała ten tylko
pokręcił głową i skinął w kierunku gdzie leżał bohater
wioski. Wszyscy z szokiem przypatrywali się rozgrywającej się
scenie. Nad ostatnim jinchuriki klęczał Saske ze łzami w oczach i
(od razu przepraszam za zrobienie z Sasu takiego mięczaka- dop.
aut.) czule dotykał twarzy przyjaciela. Brunet cicho szepnął
przepraszam i zaczął wyciągać sztylety z jego ciała. Przy każdym
najmniejszym syknięciu blondyna nowe łzy napływały mu do oczu.
Jednak żadna spadła, gdyż ciągle je wycierał. Nagle Sasu poczuł
dłoń na swoim ramieniu, gdy podniósł wzrok zobaczył
wszystkich znajomych i byłych senseii. Osobą która dotykała
jego ramienia była różowo włosa. Szybko przesunął się,
by mogła zająć się ranami Usuratonkachi (Sasuke nazywał tak
Naruto, oznacz to młotka lub idiotę. Jak kto woli- dop.aut.), a sam
klęknął kładąc głowę chłopaka na swoich kolanach,
przeczesując palcami złote kosmyki. Leczenie rozpoczęte przez
kunichi trwało już od dłuższego czasu i nie przynosiło efektów.
Rany nadal pozostawały otwarte i krwawiły. Nagle dłoń
Uzumaki'ego spoczęła na dłoniach medic-nin, przekazując niemą
prośbę o zaniechanie dalszego leczenia.
-Chcę
zostać z moją drużyną, ty Sasuke też zostań.- wychrypiał
resztkami sił. Wymienione osoby zostały przyrannym, a reszta udałą
się by przekazać złą wiadomość Tsunade. Naruto zwrócił
się do członków swojej drużny i Kakashiego dziękując za
to, że zawsze byli przy nim i go wspierali. W końcu zwrócił
się do Sasuke, patrząc w jego oczy. Brunet mógł zobaczyć
jak błękitne oczy tracą black i stają się powoli mętne.
-Sasuke,
kiedyś pytałeś mnie po co cię ścigałem, po co chciałem byś
wrócił do wioski. Oddał bym wszystko by być świadkiem jak
wracasz do wioski, do mnie...-bladą twarz dotknęła chłodna dłoń
błękitnookiego. Nosiciel kitsune wziął głęboki wdech,
uśmiechnął się delikatnie i wydając ostatnie tchnienie,
wyszeptał- Ai shiteru,Sau...(Kocham cię, Sasu...)
Jego
dłoń, która jeszcze chwilę temu była uniesiona ku górze,
opadła bezwładnie na ziemię. Czarnooki pochylił się nad
niedoszłym ukochanym, patrząc w martwe oczy znikające powoli pod
powiekami. Gdy błękitne oczy zamknęły się już na zawsze,
pierwsza kropla spadłą na ochraniacz syna Yondaime. Nie była to
kropla deszczu, była to łza przepełniona bólem, rozpaczą i
goryczą. Na polanę weszła Tsunadę, podeszłą powoli do ciała
blondyna i wzięła go na ręce. Dopiero wtedy Uchicha dojrzał
czerwony napis widniejący na płaszczu Uzumaki'ego głoszący
„Rokudaime Hokage”.
-W
końcu spełniło się twoje największe marzenie, Naruto.- mruknął
Sasuke, nie spodziewając się, że usłyszy odpowiedź.
-To
nie było jego największe marzenie. Od kiedy odszedłeś z wioski,
na pierwszy miejscu było sprowadzenie cię z powrotem.-
odpowiedziała mu była Hokage. W tamtej chwili zrozumiał słowa
ukochanego. On oddał wszystko by żył i wrócił do wioski,
do niego... Swoje marzenia. Swoje szczęście. I co najważniejsze:
swoje życie.
Oddał
wszystko dla niego!!
Dla
głupiego i egoistycznego mściciela klanu Uchiha.
O Boże! Nie! Nie!! NIEEE!!! Mój Naru! T.T to było takie smutne, że aż piękne! (Chlip! Chlip!) One- shot cudny! To poświęcenie Naru.
OdpowiedzUsuńBuu.. Nie, jak Ty mogłaś..
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, shot fajny, ale brakowało mu tego "czegoś". Dlaczego Sasuke płakał?? Wybacz, ale nie wyłapałam. Smutne, to prawda, ale czegoś niestety brak...
Naruto poświęcający się dla Sasuke... No cóż, szkoda, że nie wyszło tak,jak powinno między nimi.