Tak jak obiecałam wstawiam One-shot'a. Mam nadzieję, że się spodoba... ;)
A oto moja wena do napisania tej historii:
Filmik nie ważny, ale polecam posłuchać tego podczas czytania...
Paring: NaruSasu
Ciekawe jak moi „przyjaciele”
zareagują, gdy dowiedzą się o mnie prawdy. Otóż od roku jestem
na „misji”. Nikt tak na prawdę nie wie, że szukałem lekarstwa,
by przedłużyć sobie życie. Po tym jak Sasuke odszedł z wioski
dowiedziałem się od Kuramy, że jego czakra mimo, że leczy moje
zranienia to od wewnątrz mnie niszczy. Byłem nawet w ruinach wioski
z której pochodziła moja matka. Znalazłem tam parę dzienników,
które opisują podobne przypadki. Według moich wyliczeń wychodzi,
że ledwo dożyję tych świąt. Dlatego postanowiłem wrócić do
wioski. Byłem już nie daleko, gdy moim ciałem szarpnęła fala
kaszlu. Odsuwając dłoń od ust mogłem zobaczyć na niej ślady
krwi, które wytarłem o korę drzewa. Przekląłem w myślach
czując zawroty głowy. Nie zwracając na nie uwagi ruszyłem dalej.
I to był mój błąd. Ledwo zdołałem przejść przez bramę, a
poczułem jak nogi się pode mną uginają i otoczyła mnie ciemność.
~~***~~
Właśnie wracałem z misji. Niecały
rok temu wróciłem do Konohy mając nadzieję, że spotkam Młotka.
Niestety. Dostał misję z nie określonym terminem powrotu. Gdy wraz
z drużyną byliśmy blisko zauważyliśmy zamieszanie przy bramie.
Zauważyłem strażników, paru cywilów i jakąś postać która
leżała na ziemi. Znałem tą chakrę, fakt była trochę inna niż
jak ją zapamiętałem, ale w 100% należała do Młotka. Ruszyłem w
tamtym kierunku lecąc na przysłowiowe „ na łeb, na szyję”.
Nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami padłem przy
Usuratonkachim na kolana po drodze zrzucając maskę. Odwróciłem go
na plecy i, aż wstrzymałem oddech na widok jego nienaturalnie
bladej twarzy, urwanego oddechu i stróżki krwi spływającej z
kącika jego malinowych ust. Nie przejmując się tym, że jako
kapitan drużyny powinienem złożyć raport, wziąłem blondyna na
ręce i ruszyłem z niem do szpitala i przekazałem w ręce lekarzy.
Nie wiem ile trwały te wszystkie badania. Jednak gdy tylko się
skończyły ja już siedziałem przy jego łóżku. Opierając czoło
o jego chłodną dłoń, zasnąłem. Następne co pamiętam to ciche
„Sasuke” i czerwone oczy wpatrujące się we mnie z szokiem i
przerażeniem.
~~***~~
Siedziałem z otwartymi ustami i
patrzyłem jak ciele w malowane wrota w postać siedzącą przede
mną. Nie mogłem uwierzyć, że to Sasuke. Szybko zamknąłem oczy
domyślając się, że nie mam okularów i widział moje szkarłatne
oczy. Nie przejmując się towarzystwem sprawdziłem stan mojego
organizmu. Niestety, ale ta podróż pogorszyła mój stan i jeśli
dalej tak pójdzie to...
-Naruto? Co się dzieje? Dlaczego
płaczesz?-nawet nie wiedziałem, że spod powiek uciekła mi samotna
łza.
-Nandemo...
-Nawet nie waż się powiedzieć, że
„Nic takiego”! Co się dzieje Usuratonkachi?!-krzyczał, a moje
emocje wzięły po raz pierwszy od roku górę. Otworzyłem oczy i
patrząc w jego zacząłem krzyczeć.
-UMIERAM!! Do cholery jasnej, umieram!
Nawet nie jestem pewny czy dożyję tych pieprzonych świąt! Od
moich narodzin moje ciało wyniszczało się od wewnątrz, a każdy
kolejny ruch przybli...- urwałem widząc łzy na bladej twarzy
Uchihy. Nim zdążyłem o cokolwiek zapytać ten rzucił mi się na
szyję i szlochając w moje ramie tulił się do mnie. Dopiero teraz
zauważyłem jaki jest drobny. Na bank był ode mnie niższy co
najmniej o głowę. Tą chwilę przerwało wtargnięcie Tsunnade do
sali.
-Uzumaki w końcu! Ile można spać. 3
dni to chyba dość.-3 dni. To znaczy, że jest już 23 Grudnia.- Gdy
ty sobie smacznie spałeś ja wraz z Shizune przeszukałyśmy
dokumenty, które miałeś ze sobą. Znaleźliśmy tam coś co może
ci pomóc. Jest tam napisane, że musisz w jakiś sposób pozbyć się
chakry Kyuubiego z organizmu. Niestety, ale nie chodzi tu raczej o
techniki, a stosunek z partnerką, bądź partnerem.- właśnie
miałem na nią się wydrzeć, gdy przerwało mi stworzenie, które
jeszcze sekundę temu znajdowało się w moich ramionach.
~~***~~
Nie mogłem uwierzyć! Mój Naruto.
Osoba dla której wróciłem do wioski ma umrzeć. Słyszą jednak
słowa Hokage nadzieja znów się pojawiła. Jako jedyna wiedziała
co czuję do blondyna. Wiedziałem, że powiedziała to specjalnie w
mojej obecności. Nie zwracając na nic uwagi zadałem najbardziej
nurtujące mnie pytanie:
-Jakie relacje muszą być między
partnerami?
-Cóż, może być nawet przyjaźń,
ale najlepiej by była miłość.-odparła blondynka.
-W takim razie zgłaszam się. Zrobię
wszystko by cię uratować.- ostatnie zdanie wypowiedziałem patrząc
w szokowane czerwone oczy.
-Ale...!-Shizune chciała coś
powiedzieć, ale widząc wzrok przełożonej umilkła.- Nie ważne.
^^***^^
Następnego dnia, wieczorem Naruto
został wypisany i siedzieliśmy u mnie w rezydencji. Widziałem jak
każdy dzień zwłoki niszczy go. W ziołem głęboki oddech. Muszę
to zrobić. Zbliżyłem się do blondyna, który był tak
zaobserwowany filmem, że nawet nie zauważył ruchu na kanapie obok
niego. Chwyciłem jego twarz w dłonie i odwracając w moim kierunku
pocałowałem. Z początku nie reagował, jednak już w następnej
chwili przyciągnął mnie do siebie, wciągając mnie na swoje
kolana.
-Sasuke..- szepnął, a po moim ciele
przeszedł dreszcz.- Nie zmuszaj się do te...- nie pozwoliłem mu
dokończyć wypowiedzi, znowu go całując.
-Przestań... Do niczego się nie
zmuszam... - szeptałem między pocałunkami.- Nawet nie wiesz jak
długo o tej chwili marzyłem.- usłyszałem tylko pomruk zadowolenia
z jego strony i ostatnie co zapamiętałem przed falą rozkoszy to to
jak Naruto popychając mnie na plecy mruczy mi do ucha te dwa
magiczne słowa. „Kocham cię.”
^^***^^
Rano, gdy otworzyłem oczy pierwszą
rzeczą jaką zarejestrowałem to ciepłe ramiona mnie otaczające.
-Witaj, skarbie. Jak się czujesz po
nasze namiętnej nocy?- usłyszałem ten ukochany głos tuż nad
uchem.
-Mhmm... Jest idealnie.- mruknąłem,
odwracając się w kierunku mojego „same”.- Och.. Twoje oczy znów
są niebieskie.
-To źle?- spytał się mnie dotykając
swoich powiek.
-Nie. To świetnie, to znaczy, że stan
zdrowia ci się polepszył.
I faktycznie. Popołudniu poszliśmy do
Tsunade na badania. Była zszokowana jak bardzo polepszyło się
zdrowie Młotka. A my w końcu spędziliśmy święta razem w świetle
rodzinnego ciepła. Były to nasze ostatnie święta w ciemności, bo
każde kolejne był przepełnione miłością i radością.
Tak mniej więcej wyglądał Naru:
(chodzi mi głównie o oczy)
JESZCZE RAZ ŻYCZĘ WESOŁYCH ŚWIĄT!!! ^.^
A to na humorek :P
A to na humorek :P
Moje oczy...!!! Uchiha nie kręć dupą jak kierownicą...
Z czego ten Lisek tak się cieszy...??